Informujemy, że strona www.olgarudnicka.pl.pl wykorzystuje pliki cookies do poprawnego działania. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki
odnośnie plików cookies oznacza zgodę na ich wykorzystywanie. Więcej informacji znajdziesz w polityce cookies.

nie pokazuj więcej
Untitled Document
Fragment powieści
Zacisze 13. Powrót                                        « powrót
Kup książkę »

Marta stała u boku Damiana przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego w Krakowie i z trudem skupiała się na przebiegu uroczystości. Za nimi szlochały Aneta z Dorotą. Miała nadzieję, że ze szczęścia. Innych powodów wolała nie rozpatrywać. Jej problem z koncentracją nie miał związku z kobietami, lecz z mężczyznami, a konkretnie z dwoma trupami znajdującymi się w piwnicy jej domu w Śremie. Nie miała wyrzutów sumienia spowodowanych ich pobytem w betonowej trumnie pod posadzką. Ostatecznie miała do czynienia ze zwłokami dwóch gangsterów, którzy usiłowali włamać się do jej domu. Mogła tylko dziękować opatrzności, że ani jej, ani Anecie nic się nie stało.

Nie podobało się jej natomiast okłamywanie Damiana. Z jednej strony uważała, że powinien wiedzieć, że mężczyźni, którzy dokonali napadu na sklep jego rodziców nie żyją, z drugiej - na wskroś uczciwy i prostolinijny mógłby nie zrozumieć powodów, dla których nie zgłosiła policji znalezienia w ogrodzie trupa jednego z nich, zwłaszcza że za jego śmiercią stała jej matka. Podświadomie wiedziała, że nie powinna się cieszyć, że mama zginęła w wypadku nim zdążyła komuś o tym powiedzieć. Ulga jaką czuła nie miała związku z rozsądkiem i uczciwością, lecz świadomością, że wszystko się skończyło pomyślnie. Trzeci gangster został schwytany, Alicja Bednarz, jej sąsiadka okazała wspólniczką i obecnie przebywała w zakładzie karnym. Dwóch martwych mężczyzn nikt nie szukał, bo niby po co? Oficjalnie wyrok odsiedzieli i mogli robić co chcą. Została tylko ostatnia sprawa. Musi wrócić do Śremu i wraz z Anetą znaleźć sposób na ostateczne pozbycie się zwłok.

Aneta ocierała oczy papierową chusteczką nie przejmując się rozmazanym makijażem. Była taka szczęśliwa, że po tylu przejściach, życiowych zawirowaniach Marta znalazła szczęście u boku przyzwoitego człowieka, który świata poza nią nie widział. Dręczyły ją ostatnie wydarzenia, ale cóż, musi zaufać Marcie, że wróci i wspólnie uporają się z chłopakami zamurowanymi w piwnicy. Obiecała jej, że zajmie się domem do czasu jej powrotu, choć nie była szczęśliwa z powodu przymusowych lokatorów. Na szczęście snu z powiek nie spędzała jej świadomość, że jednego z nich zepchnęła ze schodów z dość nieszczęśliwym skutkiem. Włamywacz, gangster, zamieszany w podwójne zabójstwo. Nie wiadomo co mógłby jej zrobić gdyby nie zareagowała pierwsza. Tak, wszystko się ułoży. Musi.

Dorota łkała gwałtownie nie próbując powstrzymać łez. Nie wiedziała czy jest szczęśliwa czy nie. Oczywiście, że jestem, pomyślała zła na siebie. Mój brat się żeni, niedługo zostanie ojcem, więc nie wyszło źle. Z poczuciem winy popatrzyła na zamyśloną pannę młodą. Nie mogła uwierzyć, że wzięła ją za złodziejkę i prostytutkę. Z drugiej strony, gdyby nie zmusiła Damiana do śledzenia kobiety nigdy by się nie spotkali, więc może uznać, że to popchnęła ich w swoje ramiona. Otarła łzy i uśmiechnęła się do przyglądającego się jej urzędnika. Takiego przedstawienia pewnie nie widział, zachichotała w duchu. Obie z Anetą szlochają tak jakby Damian był utraconą miłością ich życia.

Damian starał się nie zwracać uwagi na rozhisteryzowane kobiety. Nie było to łatwe. Słysząc za sobą spazmatyczny szloch siostry zacisnął zęby. Do diabła! To ślub, a nie pogrzeb!